Weekend majowy spędziłem we Wrocławiu. Muszę przyznać, że jest to bardzo piękne miasto. Tysiące bocznych uliczek skrywa wiele tajemnic. Bardzo przypominało mi Pragę. Odwiedziłem Kontynuację oraz Browar Stu Mostów. Najbardziej do gustu przypadło mi to drugie miejsce.
Browar Stu Mostów znajduje się lekko na uboczu, około 30 minut na piechotę od "centrum". Bardzo klimatyczne miejsce. Jak widać na zdjęciach jest bardzo dużo miejsca. W tle gra z tego co pamiętam coś w typie jazzu, co zajebiście umila picie piwa. Obsługa potrafi rewelacyjnie doradzić piwo, szczególnie komuś kto ma małe pojęcie (sprawdziłem). Gdy już się znudzimy towarzystwem, możemy obejrzeć jak wygląda browar od środka. Dla kilku moich znajomych ważną rzeczą była kuchnia. Tu również się nie zawiedliśmy. Do wyboru był antrykot, pączki z rybą, coś tam jeszcze, coś tam jeszcze. My wybraliśmy precla z musem serowym zmiksowaną cebulą i czymś jeszcze. Było pyszne. Na kranach oczywiście piwa z BSM i Camp Bavaria.
Kontynuacja ma swoje uroki(miła obsługa i bardzo ciekawa lista piw do wyboru, każdy sobie coś znajdzie). U nas furorę robiła Mera IPA oraz Milkołak z Browaru Reden. Niestety najbardziej przeszkadzał mi ten klaustrofobiczny rozkład stolików, hipsterzy i ludzie pijący najtańsze piwo bo tylko na takie ich stać.
W Dreźnie wskoczyłem do Freiberger Schankhaus na Schwarzbiera. Niestety był zakaz robienia zdjęć w środku.
Na koniec odwiedziłem Czeski Festiwal Piwa w Pradze. Powiem szczerze, że jestem trochę zawiedziony tą imprezą. Miało być bardzo wielu wystawców, przynajmniej tak sugeruje strona www. Niestety nie. Wchodząc musimy przejść przez ogromny namiot sponsorski, czyli Krusovice (Sikuvice). Siedzieli tam tylko Ruscy i inni obcokrajowcy. Czesi i coś wiedzący amatorzy piwa omijają to miejsce szerokim łukiem. W mniejszych namiotach mamy do wyboru inne piwa. Tak dobrze czytacie piwa nie wystawców. Wyglądało to tak, jakby Krusovice wykupiły beczki z piwem od np. Pivovaru Nomad lub Pivovaru Frankie i je sprzedawało. Dziwna praktyka i moim zdaniem mało się sprawdzająca, ponieważ obsługa nie wie co sprzedaję i nie doradzi. Ja, jechałem tam z całą listą piw. Na festiwalu spróbowałem jedynie trzech. Byłem pierwszego dnia i dlatego takie pustki.
Przed festiwalem wskoczyliśmy coś zjeść do pobliskiego lokalu gdzie wypiłem pszenicznego Hoegaardena z limonką. Fajne połączenia smaku i aromatu.
Komentarze
Prześlij komentarz