Na pierwszy ogień poszedł Weizenbock. Aromat chlebowo-słodowy, z nutą banana. W smaku jest słodowe, banan, wanilia, chlebek. Jak troszeczkę pooddycha to wychodzą goździki. Kolor ciemnobursztynowy i niskie wysycenie. Naprawdę smaczne.
Następne piwo które wylądowało w szkle to Rubinowa Magia czyli Irish Red Ale. Od razu zaznaczam, że mega pijalne. W nosie ląduje karmel i słód. Podobnie w smaku. Lekko wytrawne. Piękny rubinowy kolor.
Chmielowa Moc to piwo w stylu India Pale Ale. Może zacznijmy tym razem od smaku. Pierwsze co wchodzi na kubki smakowe to gorzki smak. Dość długo pozostaje w ustach. Potem pojawiają się akcenty kwiatowe, tytoniowe. W aromacie jest mocno kwiatowe, z nutą karmelu. Piana składa się z drobnych oczek i szybko znika. Średnio nagazowane. Kolor bursztynowy. Uwarzone na Marynce i Lubelskim, jest ciekawym urozmaiceniem wśród potopu wersji amerykańskich.
Bohemie Amber Ale w aromacie jest słodowo-kwiatowe, z nutą kawy. W smaku jest interesujące. Pierwsze co ląduje na języku to karmel i chmiel. Dalej piwo otwiera się w cytrusową stronę. Lekko kwaskowate, z ziołową goryczką. Średnio nagazowane o bursztynowym kolorze. Fajne, kolejne mega pijalne piwo. Z chęcią powtórzę.
Milk Stout był naładowany espresso, czekoladą, bardzo gładki,. Pszeniczne było jak to pszeniczne. Lekko kwaskowate, bananowe,goździkowe, mocno nagazowane. Typowe, pijalne.
W większości piw użyto Marynki i Lubelskiego (oprócz Amber Ale, tam użyto Bohemie). Wszystkie były smaczne, szczególnie Irish Red Ale i Amber Ale, nie waliły ścierą i skarpetą jak to bywa u naszych kraftmastersów. Polecam.
Komentarze
Prześlij komentarz