I`m so horny! - Browar Pinta (Espresso Lager)
Opis: alk. 6,7 obj. ; ekstr. 18 % wag. ; IBU 27
Aromat: kawa; czekolada deserowa; ciemne słody
W aromacie jest naprawdę kawowo. Prym wiedzie świeżo zaparzona kawa, która przeplata się z deserową czekoladą. Po lekkim ogrzaniu wyszły na wierzch akcenty znane z porterów, szczególnie skórka od chleba. Aromat skojarzył mi się jeszcze z czekoladą z alkoholem. Coś w stylu beczółki z alkoholem. To od czego swoją przygodę z alkoholem zaczyna chyba każde dziecko.
Smak: czekolada; słodka kawa; goryczka lekka, ale delikatnie zalega; słód
W smaku jest bardzo słodko i kawowo. Na początku ma się wrażenie, że piwo smakuje jak przesłodzona kawa, ale jest to mylne. Kilka łyków dalej do głosu dochodzi potężna dawka gwatemalskiej kawy która robi bardzo dobrą robotę. Niecałe 7 % alkoholu zostało tu przykryte przez kawową bombę. Procenty są tu niewyczuwalne. Na finiszu jest tu jakoś tak dziwnie ziołowo, korzennie. To robota chmielu Styrian Golding. Po ogrzaniu w smaku wychodzi porterowski klimat.
Kolor: czarny; bez prześwitów
Piana: drobne oczka; beżowa; zbita; utrzymuje się
Etykiety:
Pierwszy raz to piwo piłem na premierze w Czeskiej Piviarni na Żoliborzu i jakoś mi nie podeszło. Smakowało tak jak wcześniej pisałem, jak przesłodzona kawa. Może wtedy nie było odpowiednio schłodzone? Może to ten mix przepitych oddechów i znoszonych skarpet? Hmm, sam nie wiem, coś mi nie pasowało. Może, przez te kilka miesięcy trzymania się ułożyło i temu tak mi smakuje. Sam nie wiem, ale za to wiem na pewno, że można je pić latem gdy będziemy chcieli się orzeźwić. Porzućcie zimną kawę, przerzućcie się na espresso lagery. Delikatnie schłodzone jest mega pijalne, a wraz ze stopniowym ogrzewaniem się wychodzą bardzo ciekawe nuty.
Słodko i z lekką goryczką. Na myśl przychodzi mi tylko jedna piosenka. Wam raczej też.
Komentarze
Prześlij komentarz