45 minutowy wspaniały album, który swoimi dźwiękami wkrada się w każdy zakątek umysłu słuchacza. Jest jak pomost, pomiędzy chorobą psychiczną, mszą satanistyczną a cmentarnym bluesem. Manuel Gagneux to prawdziwy geniusz.
Poziom ostrości:
Atra Vetosus - Apricity
Drugi pełny album black metalowców z Tasmanii. Wszystkie kawałki na tym albumie są po prostu piękne, a sam album można uznać za arcydzieło. Zespół pokazuje, że można grać blacka bez tego całego pierdololo o szatanie, a wystarczy jedynie dobra gra na emocjach i instrumentach. Ból na tym albumie cały czas wzrasta. Z każdym utworem jest go więcej i więcej, momentami, aż łezka w oku się kręci jak wspaniale to wszystko brzmi z dźwiękiem gitary akustycznej.
Poziom ostrości:
Jonathan Davis - Black Labirynth
Nie mam zielonego pojęcia po co powstała ta płyta. Nie wnosi nic, kompletnie nic do jego dyskografii. Lekki KoRn z dziwnymi indyjsko-buddyjskimi fujarkami w tle.
Poziom ostrości:
Alien Weaponry - Tu
Na zakończenie zespół z Nowej Zelandii, który na moich głośnikach robi furorę. Alien Weaponry to coś pomiędzy potężnym brzmieniem HATEBREED a SEPULTURĄ lub SOULFLYEM. Plemienna zadziorność z pierwotną agresją. Maoryskie dźwięki są na tej płycie wszędzie (jak nie instrumenty, to intonacja w wokalu), co daje genialny efekt. Mam nadzieję, że następna płyta rozniesie!!!
Ocena płyty:
Poziom ostrości:
Komentarze
Prześlij komentarz