Przejdź do głównej zawartości

Laida, laida, gran,gran Lublin

Lublin to największe miasto w Polsce na wschód od Wisły. Położone jest na skraju Wyżyny Lubelskiej. Miasto jest mieszaniną różnych epok. Znajdziemy tu gotyk, renesans, barok, klasycyzm. Słynie również z muzeów, teatrów oraz wszelakich festiwali. Miałem kiedyś znajomego, który spędził w tym mieści kilka dobrych lat swojego życia i bardzo zachwalał to miasta, szczególnie ze względów kulturalno-festiwalowych. To tak kilka słów wstępu.

Po wyjściu z autobusu postanowiliśmy udać się coś zjeść. Naszym pierwszym przystankiem był Św. Michał Pub Regionalny, który znajduje się przy ulicy Grodzkiej 16. Pub jest dość młody, założony 20 marca 2014 roku. Wyglądem przypomina mi polskie Irish Puby. Ciemne, drewniane stoły i krzesła oraz takie same kanapy. Mieści się na dwóch poziomach (parter i piętro). Duże wrażenie robią ściany, wytapetowane starymi etykietami. No, ale przejdźmy do rzeczy. Skoro jesteśmy w Lublinie to postanowiliśmy zjeść coś regionalnego. Zamówiliśmy forszmak lubelski. Forszmak to taki rodzaj gulaszu. Dostaliśmy go w naczyniu które na górze miało zapiekane cebularzowe ciasto. Muszę przyznać, że można się tym najeść. Niby mała zupka, ale zapycha. Do picia zamówiliśmy trzy różne piwa. Św. Michał (pils oraz ciemne) warzone w Browar Chełm oraz Magnus ciemne. Nic rewelacyjnego, ale ugasi pragnienie. Magnus szczególnie posmakował mojej żonie, która to uwielbia słodkości. Bardzo, ale to bardzo słodkie. Ceny są jak najbardziej do przyjęcia: 8 zł za 0,5l piwa oraz 9 zł za talerz smacznego, zapychającego gulaszu z cebularzem i ciastem to nie jest tak dużo. W między czasie strzeliliśmy sobie po shotcie trójniaka i zaczęło robić się ciepło. Jedyny minus to tylko czas oczekiwania na jedzenie, ale to zdarza się wszędzie. 











Nasz następny przystanek to pub U Fotografa mieszczący się przy ulicy Rybnej 13. Po wejściu przywitał nas brodaty barman, który sprzedał nam piwo, a potem spytał czy nie przypilnujemy mu baru bo musi lecieć na pocztę. He he nie żartuję. Na 8 kranach same perełki (Juicy Wave, Borówkowe Pole, 6 Joseph`s Street i inne). Lokal w środku jest bardzo kameralny i przytulny. Idealny na wypad w gronie znajomych. Możemy trafić na stare aparaty fotograficzne albo gdy znudzi nam się rozmowa z żoną lub znajomymi, to możemy pograć w gry planszowe. Wystrój przypomina Św. Michała. Drewniane stolik, krzesła oraz kanapy. Byliśmy tam dwa razy. O godzinie piętnastej oraz późnym wieczorem. Za pierwszym razem było puściutko natomiast wieczorem przekonaliśmy się gdzie późnymi godzinami przesiaduje Piwny Lublin. Pfffff jeżeli chodzi o ceny to standardowo. Za małe piwo około 8-9 zł, a za duże 12-13 zł. Jedyny minus to pojemność 0,25l. Jednak te 0,05l robi różnice. Do jedzenia zamówiliśmy hamburgery które były dobre, duże, a od dodatków rozpadały się przy konsumowaniu. Nasze kosztowały 20 zł. Jeżeli byście chcieli udać się tam w większym gronie wieczorem to rezerwujcie miejsce. Inaczej trzeba ściemniać, że to nasza rezerwacja.
W międzyczasie zabawiłem się w tajemniczego klienta prosząc o piwo"pszeniczne". Niestety, nie było, ale brodaty barman wybrnął z tego mistrzowsko. Najpierw wyjaśnił mi łopatologicznie co znajduje się na kranach, czego mogę się spodziewać, a potem dostałem po maluchu na spróbowanie.







Ostatnim naszym przystankiem był Dziki Wschód. Miejsce idealne na spotkanie biznesowe oraz wypad towarzyski. Nowoczesny design pomieszany z drewnem oraz paletami. Mamy 9 kranów i napoje wyskokowe (whisky, wina w "odpowiednich" cenach). Dużo nowości oraz kilka pozycji z browarów zagranicznych (np. Omnipollo). Z jedzenia wzięliśmy frytki. W lokalu najbardziej raziła jakaś tempa dzida siedząca przy barze. Pytacie dlaczego tempa dzida? Dziewczyna często użyła tego słowa. No i do tego wypluwała z siebie inne epitety. Eeeeee jestem przekonany, że była z obsługi, bo starała się zamienić z kimś na zmiany. Powiem wam szczerze, że to miejsce jakoś nie przypadło mi do gustu. Sorry, ale tak klientów na zachęcicie. Takie rzeczy powinno się robić w pomieszczeniach zamkniętych. No niby szeroki wybór piw, do jedzenia też się coś znajdzie,ale brakuje tego czegoś. Wchodzisz i wiesz, że będzie tu się dobrze spożywało. Jak dla mnie miejsce bez charakteru.







Podsumowując polecam U Fotografa. Lokal sprawia wrażenie prawdziwego pubu. Można tam zjeść i się napić. No i robotę robi obsługa. Można z nimi pogadać o wszystkim oraz porządnie doradzą. Kupując kolejne piwo zauważyłem, że ludzie wpadają tam na jedno szybkie, tylko po to żeby sobie pogadać z obsługą. Barman spełnia swoją rolę :) . Jeżeli chcecie zjeść dobrze i w miarę tanio to polecam Świętego Michała. Na pewno jeszcze wrócę do Lublina aby odkryć jego inne skarby.

P.S. Dzięki wielkie dla Eweliny, Diany, Kamila, Lidki i Aleksandra za wspólny czas i nocleg.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czelendż jego mać!!!

  Ostatnio zostałem nominowany do wzięcia udziału w "22 pompki". Osobiście podchodzę sceptycznie do wszelakich tego typu akcji, ale postanowiłem wam opisać kilka ostatnich, podobno modnych. Było już Ice Bucket Challenge , a teraz zrobił się boom na wspomniane "22 pompki", "Manequin Challenge" oraz popularna w Anglii akcja "Movember". Każdy akapit będę kończył celowo pytaniem "Ma to sens?", na które postaram się odpowiedzieć w podsumowaniu.     Akcja 22 pompki na samym początku miała wspierać żołnierzy poszkodowanych w misjach bojowych . Zrodziła się w Stanach Zjednoczonych kilka lat temu. Głównym celem akcji było zwrócenie uwagi na PTSD czyli zespół stresu pourazowego. Duża część żołnierzy ma problemy adaptacyjne ze względu na długą rozłąkę z rodziną lub normalnym życiem.  Jej pomysłodawcę zainteresowały dane, podobno co godzinę żołnierz który służył w Iraku lub Afganistanie popełnia samobójstwo. Po jakimś czasie akcja przerodziła

On TAPe vol. 24

ZAPRUDER URATSAKIDOGI MAŁPA ŻYWIOŁAK Ciekawostka: W teledysku pojawia się PiwoWarownia :) ! NARRENWIND SOEN

Karczoch w służbie kraftowej wątroby

   Karczoch to nie tylko dziwnie wyglądająca roślina, ale też zbiór cennych witamin i składników mineralnych i związków przeciwutleniających. Roślina pochodzi z rejonu Morza Śródziemnomorskiego, ale obecnie jest uprawiana na całym świecie.  foto by pixabay.com    Wygląda trochę jak przerośnięta szyszka chmielu. Dorasta do 2 metrów, a jej liście mogą mieć nawet do 30 cm szerokości i 70 cm długości. Dostarczają witaminy antyoksydacyjne (A, C, E), niacynę, żelazo, potas, magnez, wapń, błonnik.  foto by pixabay.com    Karczoch chroni wątrobę przed uszkodzeniami oraz pomaga w jej regeneracji. Usuwa toksyny z organizmu, obniża cholesterol i wspomaga trawienie.  Dzieje się tak dzięki cynarynie, która tworzy się w czasie ekstrakcji rośliny. foto by pixabay.com foto by pixabay.com    Od jakiegoś czasu zacząłem mieć straszne kace żołądkowe. Większa ilość spożytego alkoholu i od razu na drugi dzień ból brzucha, rozwolnienie i ogólnie kiepskie samopoczucie. O tej magiczn