Przejdź do głównej zawartości

Mam dość piwa, czyli wakacje nad polskim morzem

W tym roku razem z żoną postanowiliśmy wyskoczyć nad polskie morze, którego to ja tak naprawdę nigdy nie widziałem. Decyzja była bardzo spontaniczna i podjęta na momencie. Kilka szybkich ruchów palców po klawiaturze oraz zapytań do wujka gugla i wiedziałem co?, gdzie? i jak?. Dostałem również informacje z pierwszej ręki od Piwnego Turysty.

Zatrzymaliśmy się w Hostelu Zachariasza Zappio, który znajduje się na starym mieście. Zależało nam na miejscu z którego wszędzie będzie blisko. Przynajmniej do miejsc które chcieliśmy zobaczyć w Gdańsku. Sam hostel okazał się strzałem w dziesiątkę. Dobre położenie, miła obsługa, dość przystępna cena w sezonie. Nikt nam nie przeszkadzał oraz obsługa nie ładowała się do pokoju (czytaj pani sprzątająca). My wybraliśmy pokój z łazienką i śniadaniami. Śniadanie czyli szwedzki stół, na którym każdy znajdzie coś dla siebie. Niestety największym minusem okazała się monotonność kucharzy. Każdego dnia jajecznica i parówy brzydną już trzeciego dnia.

Pierwszego dnia odwiedziliśmy Browar Piwna. Lokal znajduje się na ulicy Piwnej he he. Na kranach do wyboru trzy piwa: pils, pszeniczne i angielski mild. Nie przepadam za pilsami więc wybrałem milda a moja druga połówka pszeniczne. Mild okazał się delikatny, karmelowy-kawowy, lekka zawartość chmielu oraz mała goryczka. Ciekawa była jednak ta tytoniowa goryczka. Pszeniczne było bardzo mętne, goździkowo-bananowe, delikatne i bardzo pijalne. Do jedzenia zamówiłem golonkę i muszę przyznać, że była dobra i DUŻA. Musiałem ją czymś popchnąć więc wybrałem pilsa. Pils jak to pils, do wypicia i tyle. W lokalu możemy kupić piwa z Chmielogrodu lub te, które są akurat na kranie. Sam lokal jak i obsługa bardzo sympatyczny. Z zewnątrz wygląda na mały ale to tylko pozory. Po wejściu do środka okazuje się, że możemy tam spokojnie zrobić urodziny lub wyskoczyć na luźne spotkanie w większym gronie. Nawet piwna randka wchodzi w grę.


Wieczorem udaliśmy się na typowe kranoszwędanie. Pierwszym naszym przystankiem był Pub Pułapka. Lokal jest mały ale za to z dużym ogródkiem piwnym. Na sześciu kranach standardowe pozycje ( Hey Now, Atak Chmielu, cydr, itd.). Piwo możemy kupić również z lodówki a w niej polscy reprezentanci sceny craftowej oraz zagraniczni (BrewDog). Jak widać na zdjęciach, stoły zrobione są z palet. Z głośników leciały metalowe ballady oraz stare rockowe kawałki. Pub mimo iż na początku robi negatywne wrażenie, to tak naprawdę daje radę.


Drugim przystankiem w kranoszwędaniu była Degustatornia. Na kranach to co widać na zdjęciu. Pub jest dwupoziomowy z ogródkiem. Duże wrażenie robi lodówka. Każdy w niej znajdzie coś dla siebie, poza tym też jest na jednym ze zdjęć. Na ścianach znajdują się stare podkładki pod piwo oprawione w ramy. Każdy z piwoszy poczuje ten klimat. Nawet moja żona stwierdziła, że dobrze się czuje w tym miejscu. Mi najbardziej podobały się oparcia krzeseł. Można na nich znaleźć style piwne lub po prostu napis piwo lub mocne. Do jedzenia pub oferuje frytasy lub hamburgery. Frytki były grube i było i ich dużo. Minusem był sos do frytek, był to zwykły majonez. Hamburgerów nie jedliśmy więc się nie wypowiadam. Lokal bardzo klimatyczny, śmiem nawet użyć sformułowania "piwny". Idealny do wyskoczenia na dobre piwo ze znajomymi. Jedyny minus to różnica w cenie między piwem 0,33 l a 0,5 l. Na każdym piwie z nalewaka jest to 1 zł.




W środę udaliśmy się do Browar Trójmiejski Lubrow na obiad. Zamówiłem jakieś mięso w sosie z ziemniakami i zasmażaną kapustą (pyszne). Do tego na początek poprosiłem Yerba IPA (dobre, rześkie, opis znajdziecie na moim fejsie) która weszła bardzo ładnie i szybko. Potem była Miętolina (fresz łit ejl o smaku colgate herbal), Gagat (w aromacie dużo kawy; w smaku wodniste, paloność, trochę kawy) i na samym końcu Zachmielacz (w smaku mocne, goryczkowe, owocowe; w aromacie słód, owoce, chmiel). Piłem również na WFP i muszę przyznać, że jest to piwo przyjemne. Bardzo pijalne, pomimo dużego woltażu. Wystrój browaru jest miły dla oka. Surowy ale stonowany. BTW bardzo wygodne kanapy. Lokal jest chyba dwupoziomowy. Siedzieliśmy tylko na górze i w ogródku piwnym, ale widziałem schody na dół. Picie piwa umila nam polska muzyka. Przestrzał hitów jest bardzo szeroki. Od lat 70 do obecnych hitów.



Browar Trójmiejski Sopot był moim kolejnych przystankiem. Bardzo przyjemny lokal. Wystrój ceglano - drewniany. Lokal posiada ogródek piwny oraz półtora poziomu. Na półpiętrze możemy podziwiać kadzie, w których jest warzone piwo. Warzą American Red, Pszeniczne, Pilsa, Ciemne oraz English Pale Ale. Niektóre z nich dostępne są na wynos w butelkach 0,33 l.  My akurat zamówiliśmy ryby, a konkretnie dorsza z frytkami z różnymi dodatkami. Zapłaciliśmy około 24 złotych za każde danie i muszę przyznać, że na talerzu było mnóstwo jedzenia. Nażarłem się jak świnia, plus wypiłem 0,33 l American Red i deskę piw ( kosztowała 19 zł). Na posiłek nie musieliśmy długo czekać co również przemawia za lokalem. Z głośników leciały przeboje grane na fortepianie. Metallica, Pink Floyd, Madonna i inne. Bardzo mi się to podobało. Super się przy czymś takim konsumuje a tym bardziej pije piwo. Ten lokal ma coś w sobie. Tak jak z dziewczyną, widzisz ją pierwszy raz i wiesz, że to jest to. Naprawdę polecam!!!




Brovarnia jest lokalem do którego mam najbardziej mieszane uczucia. Jak dla mnie jest to lokal zbyt fancy. Można tam się udać na jakieś spotkanie biznesowe lub coś w tym stylu. Garnitury, rolexy i takie tam. To nie był mój klimat. Sam lokal wygląda spoko, tylko strasznie dużo tam obsługi. Aż za dużo. Wystrojem przypomina BMS. Piwo też mają niczego sobie. Szczególnie smakowało mi ciemne. Co do jedzenia było dobre, ale było go mało. Hmm o tym lokalu jestem w stanie napisać tylko tyle. Nie mój klimat.



Przez tydzień w Gdańsku przybyło mi niecałe 1,5 kg do masy ciała. Picie i jedzenie każdego dnia strasznie męczy. Serio, w pewnym momencie miałem już dość piwa (sic!). Pierwszy raz miałem coś takiego bez silnego kaca. Wstaję i myślę dziś nie piję. Kurwa, dobrze, że po kilku godzinach rozum wrócił do głowy. W czwartek prawie mi się udało nie wypić. Prawie, żona poszła na zakupy a ja mając do wyboru iść z nią lub skoczyć do Browaru Lubrow, wybrałem oczywiste. Hmm może gdyby w większości lokali były do wyboru inne style niż pils, pszeniczne i ciemne to byłoby lepiej. Tak, rozumiem, że to okres wakacyjny i pils jest dobrym ratunkiem na upały, ale litości. Tak mogłem pić innej piwa z butelek, ale jakoś bardziej preferuję pompy i nalewaki. Nie mogłem się doczekać aż wrócę do domu i usmażę na patelni czerwoną fasolę z cebulą i napiję się wody z cytryną z lodem. He he he he he wiem, że to brzmi zabawnie, ale tak było.

P. S. Tytuł wpisu zaczerpnięty z smsa od kumpla.

Na sam koniec wrzucam wam zdjęcia kufli które udało mi się znaleźć w muzeach. Niektóre są pikne :) .




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czelendż jego mać!!!

  Ostatnio zostałem nominowany do wzięcia udziału w "22 pompki". Osobiście podchodzę sceptycznie do wszelakich tego typu akcji, ale postanowiłem wam opisać kilka ostatnich, podobno modnych. Było już Ice Bucket Challenge , a teraz zrobił się boom na wspomniane "22 pompki", "Manequin Challenge" oraz popularna w Anglii akcja "Movember". Każdy akapit będę kończył celowo pytaniem "Ma to sens?", na które postaram się odpowiedzieć w podsumowaniu.     Akcja 22 pompki na samym początku miała wspierać żołnierzy poszkodowanych w misjach bojowych . Zrodziła się w Stanach Zjednoczonych kilka lat temu. Głównym celem akcji było zwrócenie uwagi na PTSD czyli zespół stresu pourazowego. Duża część żołnierzy ma problemy adaptacyjne ze względu na długą rozłąkę z rodziną lub normalnym życiem.  Jej pomysłodawcę zainteresowały dane, podobno co godzinę żołnierz który służył w Iraku lub Afganistanie popełnia samobójstwo. Po jakimś czasie akcja przerodziła

On TAPe vol. 24

ZAPRUDER URATSAKIDOGI MAŁPA ŻYWIOŁAK Ciekawostka: W teledysku pojawia się PiwoWarownia :) ! NARRENWIND SOEN

Karczoch w służbie kraftowej wątroby

   Karczoch to nie tylko dziwnie wyglądająca roślina, ale też zbiór cennych witamin i składników mineralnych i związków przeciwutleniających. Roślina pochodzi z rejonu Morza Śródziemnomorskiego, ale obecnie jest uprawiana na całym świecie.  foto by pixabay.com    Wygląda trochę jak przerośnięta szyszka chmielu. Dorasta do 2 metrów, a jej liście mogą mieć nawet do 30 cm szerokości i 70 cm długości. Dostarczają witaminy antyoksydacyjne (A, C, E), niacynę, żelazo, potas, magnez, wapń, błonnik.  foto by pixabay.com    Karczoch chroni wątrobę przed uszkodzeniami oraz pomaga w jej regeneracji. Usuwa toksyny z organizmu, obniża cholesterol i wspomaga trawienie.  Dzieje się tak dzięki cynarynie, która tworzy się w czasie ekstrakcji rośliny. foto by pixabay.com foto by pixabay.com    Od jakiegoś czasu zacząłem mieć straszne kace żołądkowe. Większa ilość spożytego alkoholu i od razu na drugi dzień ból brzucha, rozwolnienie i ogólnie kiepskie samopoczucie. O tej magiczn